Zerkam na moich rozbawionych przyjaciół jeszcze mocniej obejmując drżącymi dłońmi kubek z miętową herbatą. Wrzątek parzy moją skórę, wypalając niewidoczne rany, pewnie bardzo podobne do tych na mojej duszy. Przeczesuję palcami włosy wprawiając je w jeszcze większy nieład, podobny do tego jaki mam w głowie. Myśli obijają się o siebie łącząc się, mieszając, aż staną się niewiele wartą zbitką wyrazów.
Krótki dzwonek do drzwi i znowu pojawiasz się ty. Po raz kolejny rozglądasz się po pokoju swoimi czekoladowymi tęczówkami, a gdy dostrzegasz mnie szybko odwracasz wzrok. Posyłasz w moją stronę jeszcze jeden nerwowy, jakby wymuszony uśmiech i siadasz pośród tych wszystkich ludzi nieświadomych, co się dzieje na ich oczach.
Przenoszę wzrok na stół obserwując czerwone wino kołyszące się zachęcająco w kieliszkach. Opieram głowę o zimną szybę, zamykam oczy.
Mogłabym dla ciebie zwariować, gdybyś tylko dał mi taką możliwość. Mimo wszystko dalej czuję się wykorzystana twoim zbyt przyjacielskim spojrzeniem. W głowie mam tysiące pytań, a gdy myślę, że znalazłam już schemat, aby to wszystko zrozumieć robisz coś,co zupełnie nie pasuje do wcześniejszych gestów.
Nie silę się na wytłumaczenia, gesty świadczące o przemyślanych zamiarach. Odkładam kubek wylewając kilka kropli, które momentalnie wsiąkają w jasny obrus. Podobnie jak wtedy, gdy zanikały w poduszce, wymieszane z tuszem.
Wstaję z miejsca i wychodzę z pomieszczenia. Zarzucam na ramiona ciepły płaszcz i wychodzę z tego życia. Chcę zacząć od nowa, z czystą kartą, jednak coś dalej mnie więzi, trzyma na powierzchni, choć tak uparcie próbuję się zanurzyć.
- Co chcesz osiągnąć? - twoja dłoń znów ściska moją, jednak okoliczności nie są takie jak wtedy.
- Chcę by ludzie zapomnieli o mnie.
Wyrywam się niczym zwierzę uwięzione we sidłach. Łapię powietrze krótkimi oddechami, chaotycznie próbuję egzystować zbiegając w dól. Próbuję cię zgubić, nie słyszeć już nigdy twoich kroków, nie czuć perfum, którymi i tak przysiąknęły moje swetry.
- Ciebie nie da się zapomnieć.
Ale ja nie wracam, choć tak rozpaczliwie tego pragnę.